Jutro w nocy wyjazd na mazury i tydzień na żaglach. W niedziele pakujemy się na jacht i "w morze"
A wczoraj... dzień w Wiśle, w pracy, a w zasadzie trzeba by było napisać "w pracy".
Generalnie praca polegała na... niczym. Ogólnie nic nie robiłem cały dzień i było ok;)
W drodze powrotniej tylko zatrzymaliśmy się w Przyszowicach. Porobiliśmy zdjęcia nocą przyszowickiego pałacu no i...
piątek, 22 sierpnia 2008
czwartek, 14 sierpnia 2008
Płyniemy... żeglujemy....
"Życiem szczur lądowy kieruje sam,
Chce - zostanie, lub pójdzie w dal,
Ale kiedy żagle wejdą w krew,
Gdy zawołają - pójdziesz wnet...."
I tak jest... dokładnie pamiętam pierwszy rejs na obozie... ile lat temu to było...
Jakoś bez przekonania jechałem, chyba tylko dlatego że jechał kolega. Miałem wtedy coś koło 10-11 lat więc nie za bardzo mi to podchodziło. Wróciłem do domu i powiedziałem... już nigdy.
Ale przyszły następne wakacje i znowu obóz... żeglarski... znowu z kolegą. Tym razem załoga nie dopisała, pogoda też nieciekawa. Wtedy byłem pewien że to był ostatni kontakt z żeglarstwem.
Ale... okazało się że był to ostatni kontakt w tamte wakacje... Na następne znowu wróciłem do Rynu znowu na obóz... żeglarski.
I dopiero za trzecim razem wiedziałem że mówienie że to po raz ostatni nic nie da... że nie ma sensu.. jak i tak tam wróce. I wracałem, czwarty, piąty, szósty, siódmy, ósmy raz... I teraz już wiem że nie ma chyba takiej siły, która mnie odciągnie od żagli. Wracałem tam tyle razy i dalej będę.
I w te wakacje znowu czas powrócić do Rynu... Wrzucić wór na dek i odbić od brzegu
Jeszcze kilka dni i zaczniemy nasz rejs....
Na obozach żeglowałem starymi berylami. W których codziennie trzeba było wybierać wodę z zenzy... w których forluk trzeba było zakrywać workiem żeby nie kapało do środka... w których nie było na nic miejsca.
Tym razem Mazury podbijać będziemy łajbą ze zdjęcia... Antila 24. I stawiając ją przy berylu to antila staje się pięciogwiazdkowym hotelem na wodzie.
Start z Rynu, a dokąd dopłyniemy? Tego nie wie raczej nikt.
Z portu w Rynie wyjdziemy 24 sierpnia, załoga liczy 7 osób... koi na jachcie mamy 8. Tak więc jest miejsce dla zagubionego żeglarza.
"Czas wypłynąć na morze, już czas,
Pożeglować w przestworza do gwiazd,
Czas nareszcie wyruszyć gdzieś stąd,
By po trudach odszukać swój ląd.
Płyniemy, żeglujemy, po wzburzonej wodzie,
Zziębnięci, przemoczeni, w deszczu, wietrze, chłodzie,
Oczy w dal zapatrzone, słońce drogę pokaże,
Jaki ląd odkryjemy - zagubieni żeglarze.
Czas zawinąć do portu, lecz gdzie,
Wszystkie porty ukryte we mgle,
Czas się znaleźć nareszcie u bram,
W swej przystani i zostać już tam.
Płyniemy, żeglujemy, po spienionej fali,
Szukamy własnej ziemi w bezimiennej dali,
Już nas jest tak niewielu, czas zaciera nam twarze,
Czy dotrzemy do celu - zagubieni żeglarze.
Wciąż błądzimy po morzach od lat,
Nie liczymy ni zysków, ni strat,
Jeszcze tylko czasami się śni,
Raj szukany wśród nocy i dni.
Płyniemy, żeglujemy, unoszą nas fale,
Zgubioną kiedyś ziemię niełatwo odnaleźć,
Lądu nie odkryjemy, los nas srogo ukarze,
Błądzić wiecznie będziemy - zagubieni żeglarze. "
Chce - zostanie, lub pójdzie w dal,
Ale kiedy żagle wejdą w krew,
Gdy zawołają - pójdziesz wnet...."
I tak jest... dokładnie pamiętam pierwszy rejs na obozie... ile lat temu to było...
Jakoś bez przekonania jechałem, chyba tylko dlatego że jechał kolega. Miałem wtedy coś koło 10-11 lat więc nie za bardzo mi to podchodziło. Wróciłem do domu i powiedziałem... już nigdy.
Ale przyszły następne wakacje i znowu obóz... żeglarski... znowu z kolegą. Tym razem załoga nie dopisała, pogoda też nieciekawa. Wtedy byłem pewien że to był ostatni kontakt z żeglarstwem.
Ale... okazało się że był to ostatni kontakt w tamte wakacje... Na następne znowu wróciłem do Rynu znowu na obóz... żeglarski.
I dopiero za trzecim razem wiedziałem że mówienie że to po raz ostatni nic nie da... że nie ma sensu.. jak i tak tam wróce. I wracałem, czwarty, piąty, szósty, siódmy, ósmy raz... I teraz już wiem że nie ma chyba takiej siły, która mnie odciągnie od żagli. Wracałem tam tyle razy i dalej będę.
I w te wakacje znowu czas powrócić do Rynu... Wrzucić wór na dek i odbić od brzegu
Jeszcze kilka dni i zaczniemy nasz rejs....
Na obozach żeglowałem starymi berylami. W których codziennie trzeba było wybierać wodę z zenzy... w których forluk trzeba było zakrywać workiem żeby nie kapało do środka... w których nie było na nic miejsca.
Tym razem Mazury podbijać będziemy łajbą ze zdjęcia... Antila 24. I stawiając ją przy berylu to antila staje się pięciogwiazdkowym hotelem na wodzie.
Start z Rynu, a dokąd dopłyniemy? Tego nie wie raczej nikt.
Z portu w Rynie wyjdziemy 24 sierpnia, załoga liczy 7 osób... koi na jachcie mamy 8. Tak więc jest miejsce dla zagubionego żeglarza.
"Czas wypłynąć na morze, już czas,
Pożeglować w przestworza do gwiazd,
Czas nareszcie wyruszyć gdzieś stąd,
By po trudach odszukać swój ląd.
Płyniemy, żeglujemy, po wzburzonej wodzie,
Zziębnięci, przemoczeni, w deszczu, wietrze, chłodzie,
Oczy w dal zapatrzone, słońce drogę pokaże,
Jaki ląd odkryjemy - zagubieni żeglarze.
Czas zawinąć do portu, lecz gdzie,
Wszystkie porty ukryte we mgle,
Czas się znaleźć nareszcie u bram,
W swej przystani i zostać już tam.
Płyniemy, żeglujemy, po spienionej fali,
Szukamy własnej ziemi w bezimiennej dali,
Już nas jest tak niewielu, czas zaciera nam twarze,
Czy dotrzemy do celu - zagubieni żeglarze.
Wciąż błądzimy po morzach od lat,
Nie liczymy ni zysków, ni strat,
Jeszcze tylko czasami się śni,
Raj szukany wśród nocy i dni.
Płyniemy, żeglujemy, unoszą nas fale,
Zgubioną kiedyś ziemię niełatwo odnaleźć,
Lądu nie odkryjemy, los nas srogo ukarze,
Błądzić wiecznie będziemy - zagubieni żeglarze. "
środa, 13 sierpnia 2008
sobota, 9 sierpnia 2008
W Mosko jest... c.d.
Co można napisać o tym wypadzie... tyle tylko że... w Mosko jest Bosko i już:)
Na początek może przegląd ogródka Marioli...
A dzisiejszy wypad do Krakowa tez udany... jednak pogoda nie zachęcała do spacerów... i uniemożliwiała fotografowania. Niestety nie zabrałem ze sobą parasola... a jak się okazało był on by bardzo przydatny.
Tak że fotografia z Krakowa innym razem... ale napewno będzie.
A jutro?? a jutro na sportowo. Napewno pojawi się kilka zdjęć z meczu Górnik Zabrze - Ruch Chorzów.
Na początek może przegląd ogródka Marioli...
A dzisiejszy wypad do Krakowa tez udany... jednak pogoda nie zachęcała do spacerów... i uniemożliwiała fotografowania. Niestety nie zabrałem ze sobą parasola... a jak się okazało był on by bardzo przydatny.
Tak że fotografia z Krakowa innym razem... ale napewno będzie.
A jutro?? a jutro na sportowo. Napewno pojawi się kilka zdjęć z meczu Górnik Zabrze - Ruch Chorzów.
W mosko jest...
No i po dwóch dniach w Mosku... Przyszedł czas na dzień w Krakowie.
W Mosku (Moskorzewie) było super;) i chętnie bym tam wrócił:).
Na zdjęcia trzeba będzie poczekać bo troche się ich teraz nazbiera przez weekend. Pełno z Moska, dzisiaj pewnie dojdzie około tony z Krakowa. A jutro.. DErBY.
Później wiecej o wypadzie na wieś i zdjęcia.
W Mosku (Moskorzewie) było super;) i chętnie bym tam wrócił:).
Na zdjęcia trzeba będzie poczekać bo troche się ich teraz nazbiera przez weekend. Pełno z Moska, dzisiaj pewnie dojdzie około tony z Krakowa. A jutro.. DErBY.
Później wiecej o wypadzie na wieś i zdjęcia.
czwartek, 7 sierpnia 2008
Wyjazd...
Skoro wszyscy jeżdżą na wieś to i ja pojadę.
Wieś nazywa się yyy... nie wiem jak. Gdzie jest? nie wiem, jak tam dojechać? nie wiem, ktoś wie? NIE:) nie wie nawet GPS... a najgorsze że i Zumi nie do końca...
Myśle że jednak warto zaryzykować. Bo wypad zapowiada się ciekawie.
Mam nadzieje ze uda się przywieźć kilka ciekawych prac. I mam nadzieje że nie będą to same widoczki:)
Będę gdzieś tu...
tak, tak... wiem... tam nawet kościoła nie widać... ale podobno są tam nawet domy:)
pojedziemy, zobaczymy... oczywiście zakładając że trafimy.
To do piątku....
Wieś nazywa się yyy... nie wiem jak. Gdzie jest? nie wiem, jak tam dojechać? nie wiem, ktoś wie? NIE:) nie wie nawet GPS... a najgorsze że i Zumi nie do końca...
Myśle że jednak warto zaryzykować. Bo wypad zapowiada się ciekawie.
Mam nadzieje ze uda się przywieźć kilka ciekawych prac. I mam nadzieje że nie będą to same widoczki:)
Będę gdzieś tu...
tak, tak... wiem... tam nawet kościoła nie widać... ale podobno są tam nawet domy:)
pojedziemy, zobaczymy... oczywiście zakładając że trafimy.
To do piątku....
środa, 6 sierpnia 2008
poniedziałek, 4 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)