niedziela, 5 października 2008

Niedziela...

Cały tydzień czekania. Cały tydzień....
No i w końcu przychodzi niedziela... czas na mecz.
Tym razem Górnik - Wisła. Wydawało by się przed meczem że pewne lanie. A niewiadomą jest tylko rozmiar tego lania. 0-2, 0-3, a może 0-4. A tu niespodzianka. 1-1!! tak 1-1 z Wisła. Górnik przegrywający z każdym... nawet Polonią Bytom, remisuje z Mistrzem Polski. A nawet więcej. Górnik nie zdobył punktu, a stracił dwa... Szansa była była. Na 10 minut przed końcem wydawało się że będzie niespodzianka. Ale wpadło na 1-1.
Nawet pomimo tego że szansa na zwycięstwo była wielka. To remis ten był zwycięstwem Górnika. W końcu dobra gra, w końcu bramka i w końcu punkt. Co prawda od dna się nie odbiliśmy. Dalej jesteśmy na 16 miejscu ale....


na taki widok czekał każdy...

no ale niestety gdy zegar zatrzymał się na 90 minucie to wynik brzmiał już 1-1.

Ale od początku.
A na początku rozgrzewka...



Później sędzia przypomina kapitanom że gramy fair....

szkoda że sam o tym zapomniał...

No ale czas na grę.
Walki nie brakowało...




Za to sił niektórym tak...


Zdarzało się że walka była zbyt ostra...



Ciekawe ilu kibiców czuło że chwile po tym zagraniu...

zobaczymy to...



A to nie musiał być koniec.


Ale jednak był. I na jednej bramce po stronie Górnika się skończyło.
Na pewno był to remis z gatunku tych co cieszą. Pomimo pewnego niedosytu... Ale kto nie wziął by przed meczem tego wyniku w ciemno??


Ale jak to mówił jeden z Wielkich... "Piłka jest okrągła, a bramki są dwie". I tym razem do obu piłka wpadła.



Pozostaje znowu czekać... tym razem do środy na mecz PE z Polonią Bytom... A kilka dni później- w sobotę też PE z Ruchem Chorzów.

Brak komentarzy: